11 grudnia 2016

No, I just wanna hold ya

Zastanawiam się coraz częściej w jakim gównie żyjemy. 
Poznajesz kogoś, zakochujesz się, a potem? Potem są nieprzespane noce, opuchnięte oczy od płaczu i ogromny ból.
Nie rozumiem. 
Czy to takie trudne kochać?
Dlaczego to własnie takie osoby najbardziej ranią? 

Historia jak z bajki. Dwoje ludzi, ogromne uczucie i wiara w siebie oraz w związek. Nikt nie jest w stanie im przeszkodzić. To naprawę piękne.
Mija czas, a w ich relacji coś się zmienia. 
Ktoś czasem powie o parę słów za dużo, czasem się rozpłacze. 

Miłość boli. 
Boli nie dlatego, że jest zła. Jest tak, ponieważ chcesz żeby było idealnie, a nie zawsze tak jest.
Najlepiej być blisko siebie, móc się często spotykać, wszystko wyjaśniać. Tylko co, gdy dzieli was 400 kilometrów? 

To straszne, że przez odległość zmienia się uczucie. Chciałabym wrócić do wakacji. Móc być cały czas nad morzem, nie przejmując się ocenami, czy wyrabianiem się ze wszystkim. 
Niestety nie mogę. 
Boli mnie, jak widzę te wszystkie szczęśliwe pary, chodzące po ulicach w tej świątecznej aurze. Stoję sama i myślę, czemu go nie ma obok. On pewnie zastanawia się dokładnie nad tym samym...
 Cóż, wiedzieliśmy na co się piszemy.

Coś zabija mnie od środka, gdy rozłączmy się bez słowa. Kiedyś jeszcze przynajmniej mówiliśmy o miłości, a nie o problemach i żalach. 
Patrzę na moich dziadków i robi mi się jeszcze gorzej. Tyle lat u boku jednaj osoby. Przeszli przez wszystko i chociaż wielokrotnie byli na skraju nadal się kochają. 
Chciałabym mieć taką pewność.

Ile osób żyje w związku na odległość w dwóch różnych krajach? Tyle par daje radę, to czemu my mamy problem z połową kraju? Czy na prawdę te 4 godziny drogi są silniejsze, niż uczucie którym siebie darzymy?
To chyba nie tak wiele. Zwykle tyle spędzasz przed komputerem, albo telewizorem. To tyle co od pobudki do szkoły do południa. Jak tak na to patrzę, wydaje mi się to chwilką. 

Tyle planów, obietnic, rozmów. 
Rozwiązanych sporów, kłótni i pogodzeń.
Tyle miłości, a zarówno cierpienia.

Mimo wszystko nadal kocham. Nadal próbuję i walczę. 
Nie mogę dopuścić do rozpadu czegoś tak wyjątkowego. 
Nie ważne co zrobi, wiem, że i tak zawsze będę kochać i próbować zrozumieć.
Bo na tym to chyba polega. 
Na wsparciu.

  Miłość jest jak kwiaty. 
Żeby były zawsze piękne trzeba je regularnie odświeżać i o nie dbać. Jeśli się tego nie robi to więdną. Można też kupić sztuczne.Bez zapachu i wyrazu, ale takie same przez całe życie. 

Chyba jednak wolę się pomęczyć z pielęgnacją.



30 listopada 2016

See right through you any hour

Zamarzają nam serca tak jak świat dookoła. 

Co oznacza być blisko kogoś?
Dla wielu to po prostu bycie dosłownie obok kogoś, stanie przy kimś. 

Prawdziwa bliskość to coś bardzo trudnego do zdefiniowania. Jednak przede wszystkim chodzi o zaufanie. Najważniejsze, aby obie strony czuły się przy sobie swobodnie. 
Tak na dobrą sprawę łatwiej stanąć przed kimś zupełnie nago, niż dopuścić go do nagości naszego umysłu. 
Rozebrać się przed kimś z masek, pozorów i iluzji. 
Dopiero wtedy zaczyna się prawdziwa bliskość. 
Przy takiej osobie możemy być sobą. Możemy płakać, śmiać się i krzyczeć. Ona to po prostu zaakceptuje z miłości do nas. Tak samo my, akceptujemy ją całą. 

Niestety nie jest to coś, co raz osiągnięte zostaje na zawsze jak tatuaż.
To coś bardzo kruchego, wręcz filigranowego. 
Najłatwiej jest zniszczyć to poprzez celowe, choć częściej niezamierzone kąśliwe uwagi, lub zachowanie dające odczuć brak akceptacji. 
Bardzo często jest to sytuacja, gdy liczymy na wsparcie, a słyszymy tylko jacy to jesteśmy głupi, czy słabi. 

Co gdy taka więź się zaczyna rozpadać?

Powinniśmy się poważnie zastanowić co dokładnie się dzieje. Nikt nie jest idealny, ale w pewnym momencie dochodzi do przekroczenia pewnej granicy. Nie jest ona taka sama dla wszystkich. Jednego ruszy coś mniej, a innego bardziej. Kolejna trudna rzecz. 
Mówić wprost o swoich granicach.

Najgorzej, gdy osoba, której mówimy o tym nie widzi, albo nie chcę widzieć swoich błędów. 
Wtedy łamie nam to serce, bo chcieliśmy być dla niej wsparciem i mieć wsparcie w niej. 
Często towarzyszy temu uczucie opuszczenia, bo przecież zawiedliśmy się na kimś bardzo ważnym.
Kłótnie, brak kontaktu i obwinianie.
Zaczyna się prawdziwe piekło, ale nie musimy przez nie przechodzić. 
Wystarczy zwolnić, wziąć oddech i się uspokoić.
Pomyśleć o tym jak bardzo kogoś ranimy. Przeprosić. Potrzeba trochę czasu, zanim wszystko się naprawi. Trzeba dać takiej osobie szansę na odbudowanie zaufania do nas.
Wystarczy kochać i wspierać.

29 listopada 2016

Everybody hurts sometimes

Każdy rani.
Nie ważne, czy kogoś kochasz, czy nienawidzisz.

Czasami ponoszą nas emocje. Mówimy coś czego wolelibyśmy nigdy nie wypuścić z ust. Każdego boli co innego. W idealnym świecie, każdy wiedziałby czego nie mówić, albo jak mówić aby nie ranić. 
Niestety świat nie jest idealny.
Najbardziej boli, gdy usłyszy się coś takiego od osoby, która teoretycznie powinna wiedzieć co nas dotknie. Od kogoś kogo kochamy i cenimy. 
Często ktoś taki na prawdę mówi to w nerwach, albo po prostu źle dobiera słowa. 
Tylko to nie zmienia faktu, że słowa już zostały wypowiedziane, a każde słowo po wyjściu z ust żyje już swoim życiem. 

Dla mnie ranienie słowem jest najgorszym rodzajem zadawania bólu. Można zdruzgotać czyjąś samoocenę, poglądy, a nawet postrzeganie najbliższych. 
Mocno niesprawiedliwe zagranie. 
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że często mówię równie bolesne rzeczy, jednak staram się tego unikać. Nie chcę ranić najważniejszych dla mnie ludzi. 

Niekiedy skupiamy się tak bardzo na naszych "słabych punktach", że nie widzimy ich u innych. Wtedy bezmyślnie zadajemy ciosy i często nawet po fakcie nie dociera do nas co zrobiliśmy. Wyłączamy w sobie możliwość empatii.

Druga sytuacja jest odwrotnością powyższej. 
Tak dobrze znamy słabości innych, że wykorzystujemy je na każdym kroku. 
A my?
Zapominamy, że można nas zranić. 
Albo, może bardziej udajemy,że jesteśmy kuloodporni?
Nie jesteśmy i mamy do tego prawo. 

Dlatego uważam, że jeśli nam na kimś zależy, to powinniśmy otwarcie mówić o tym co nas boli. 
Wtedy nie popadniemy w skrajność i będziemy mieli świadomość tego co rani drugą stronę.
A jeśli ta osoba nadal nie szanuje naszych "pięt Achillesowych" ?

To znaczy, że nie jesteśmy dla niej tak ważni jak ona dla nas.



27 października 2016

remember the souls

Każdy z nas ma wspomnienia o których woli zapomnieć.
Obrazy, których chciałby nigdy nie widzieć.
Piosenki, których nie chce pamiętać.

Jednak to nie wszystko, prawda?
Ciekawe, że człowiek ma skłonność do zapisywania w pamięci tych złych rzeczy, zapominając tym samym o tym co pozytywne.

Jest jesień. Za oknem zwykle pada deszcz, a dnia widujemy tyle co prawie nic. Wychodzimy rano z domu- noc, wracamy i o ironio- również noc. Człowiek zaczyna popadać w lekką depresję. Przypominamy sobie wszystko co złe i smutne. Do tego zbliża się listopad, czas w którym chodzi się na cmentarze i mówi o zmarłych częściej niż zwykle. Zdecydowanie ma to wpływ na każdego z nas.

Jest to czas zadumy w którym możemy pozwolić sobie na chwile słabości i uronić kilka łez mówić o kimś bliskim. Tylko czemu ludzie mówią wtedy o nich w tak smutny sposób?

Dzień Wszystkich Świętych nie powinien być smutny. Powinniśmy pamiętać o zmarłych i mówić o nich jak najweselej. Nikt nie chciałby aby po śmierci jego bliscy siedzieli i płakali. Ja również. Uważam,że powinno się wspominać te dobre chwile, mówić jak najlepiej i pamiętać, że oni są cały czas obok nas. 

W moim życiu po czyjejś śmierci, bardzo często dostawałam różne sygnały. Zawsze w nie wierzyłam i nadal uważam, że to nie były przypadkowe sytuacje. Między innymi osoby zmarłe przychodziły do mnie w snach. Na początku myślałam że to trauma albo coś w tym stylu. Teraz wiem, że się myliłam. 
Wystarczy się zastanowić.
 Ktoś śni Ci się codziennie, chyba to nie jest normalne? 
Nie wiedziałam co robić, bo miałam wrażenie, że ta osoba chce czegoś ode mnie. Tylko co mogę dać nieboszczykowi?
Można dać bardzo dużo. Wystarczy pójść na cmentarz. 

Nie twierdzę, że nie wolno być smutnym bo śmierć bliskiej osoby to bardzo przytłaczająca sytuacja. Każdy ma prawo przeżywać ją na swój sposób. Jednak niepokoi mnie tendencja do skupiania się na własnym cierpieniu w czasie, gdy to święto poświęcone jest duszom zmarłych a nie naszym żalom, czy emocjom.
W tym czasie powinniśmy skupić się na tych osobach, ponieważ zwykle nie mamy na to czasu. To przykre, że ludzie zawsze patrzą głownie na swoje uczucia. 
Ten dzień jest po to, aby być bliżej nich i móc poczuć ich obecność obok nas. Chociaż jeden raz w roku pamiętać o nich i zamiast płakać i użalać się, po prostu iść do nich w odwiedziny. Zaopiekować się ich grobem, bo jest on ich namiastką. Można wyciągnąć stare zdjęcia i podziękować takiej osobie za wspólne dobre chwile, albo puścić waszą ulubioną piosenkę.  
Pokażmy, że byli dla nas ważni.
Nie ukrywajmy tęsknoty. 
Po prostu pamiętajmy.


13 października 2016

* like the cool kids *

Kłamstwa, gadanie za plecami, wykorzystywanie i oszukiwanie.
Nikt tego nie lubi, a jednak tak wiele osób się nimi posługuje. Tylko po co?

Każdy zna osobę, która wygląda nieszkodliwie. Miła, całkiem sympatyczna, obracająca się prawie zawsze w centrum uwagi. Zyskuje w dziwny sposób nasze zaufanie, właśnie przez tą "niewinność". 
Tacy ludzie uwielbiają gdy są zauważani. Jednak nie są zbyt dobrymi kandydatami na przyjaciół. 

Czasami znamy się z kimś takim bardzo długo, ale nie widzimy jaki jest na prawdę. Okazuje się to dopiero po fakcie i czujemy się oszukani. Mimo, że mamy wiele dobrych wspomnień czujemy, że coś jest na rzeczy. Bo przecież prawdziwy przyjaciel tak się nie zachowuje ...

Zawsze zastanawiało mnie co oni z tego mają. Przecież nie będą mieć przyjaciół, bo obgadają ich wrogów, albo kogoś względnie postrzeganego jako osobę wyższej klasy.
Każdy ma swój rozum i prędzej czy później to zawsze wróci do takiej osoby. 

Nienawidzę, gdy ktoś nie potrafi mówić w prost. Nie lubisz kogoś? Proste. Nie zadawaj się z nim. 

Nigdy nie byłam osobą, która obgaduje przyjaciół i nie trawię tego u innych. Przeżyłam to nie jeden raz i nadal uważam to za coś skrajnie prymitywnego. Bo po co? Podobno jesteście dla siebie ważni, więc czemu poniżasz go przed innymi? 

Często takie osoby mają niskie poczucie własnej wartości. Szukają przyjaciół wśród osób bardziej popularnych. Mogły być kiedyś nie lubiane, albo (i) wręcz poniżane. Dlatego próbują być lubiane teraz przez wszystkich. Podlizują się, nie umieją utrzymać własnego zdania. Często mówią, że to ich punkt widzenia, ale z czasem zmieniają go, aby nie było, że ktoś tego nie zaakceptuje. Oczywiście jeśli chodzi o osoby popularniejsze niż ona, bo po co liczyć się z kimś przysłowiowo "niższej klasy"?

Nawet jeśli zależy nam na kimś takim, powinniśmy uświadomić sobie jedno.
My też byliśmy tak obgadywani. 
Nas też okłamuje.

Warto? 
Nie warto.

Wtedy najlepiej zrobić to co podpowiada nam zdrowy rozsądek. 
Odpuścić.




31 sierpnia 2016

summertime happiness

It's over
The end.
It's new life.
New chapter.

Ostatni dzień wakacji.
Niby dzień jak każdy inny, ale coś jest nie tak.
Jakoś zbyt szybko zaszło słońce. 
Jakie było to lato? Te dwa miesiące mojego życia, które nie powinny mieć większego znaczenia w porównaniu do reszty przeżytych miesięcy.
Jak teraz o tym myślę to zauważam, że były decydujące.
Zmieniłam się, nie tylko z wyglądu, ale też z charakteru. Poznałam wspaniałe osoby i odwiedziłam piękne miejsca.

Przez ten czas zrozumiałam, że nic nie dzieję się przypadkiem. Uwierzyłam. 
Gdyby nie ten przysłowiowy przypadek nie poznałabym mężczyzny mojego życia jak i wielu innych rzeczy. 
Oczywiście, nie zawsze było kolorowo. Czasem zdarzyły się łzy bezradności lub furii. Zarwane noce, samotne picie wina na balkonie i te głębokie myśli tak mocno raniące. Jednak żadna z tych rzeczy nie przeważyła nad tymi dobrymi chwilami. 
Nad oglądaniem zachodów słońca na molo, długimi wieczornymi spacerami brzegiem morza, patrzeniem na gwiazdy, wspólnymi imprezami i papierosami w samochodzie.

Jako osoba z nad morza uważam, że tam jest moje miejsce. Co najmniej raz w roku muszę tam być. Chociażby aby patrzeć na fale. Dzięki temu odzyskuje wewnętrzny spokój.
Kocham to miejsce, ten krajobraz, wodę, piach, przybrzeżne lasy i klify. 

Te wakacje zapamiętam właśnie za to, że oddały w 100% moje marzenia z dzieciństwa. 
Spędziłam cudowne chwile z chłopakiem i dzięki niemu zobaczyłam trochę inne, może nawet lepsze życie. 
Woodstock i Kraków Live Festival dodały tym tygodniom melodii. Poznałam kilka niezwykłych zespołów i świetnie się bawiłam.
Uważam, że wykorzystałam ten czas w jak najlepszy sposób mogłam.

A teraz? 

 Back to reality.

16 sierpnia 2016

Ghost town haunted love

Czasami to czego najbardziej pragniemy jest najbardziej nieosiągalne. Biegniemy po to widząc przed sobą malutkie światełko, ale nie mamy pojęcie ile jeszcze będziemy musieli do tego dążyć. 
Ktoś rzuca nam pod nogi niewidzialne kłody, a my nawet  nie widzimy o co się potykamy. 


Niemoc i bezsilność wypalają Cię od środka. Patrzysz na zdjęcie i czujesz jak ściska Ci się serce. W gardle więźnie Ci szloch, a po policzkach płyną łzy. 
Nie masz pojęcia co robić, więc siedzisz i czekasz. Na co? Sama nie wiesz...

Czujesz, że czegoś brakuje. Czegoś, czy może kogoś? 

Musisz wziąć oddech. 
Tak na prawdę, wiesz jak ciężko teraz będzie. Przecież świadomie podejmowałaś wybór i doskonale wiesz ile to kosztuje. Nikt nie obiecał, że będzie łatwo. Wiesz jedno, że jeśli dasz radę dostaniesz ogromne wynagrodzenie. Zupełnie nie równe z możliwymi stratami, bo przecież to dużo więcej niż innym się zdaje. 


A jednak nadal siedzisz i płaczesz. 
Nie możesz przestać myśleć o tym jak bardzo Ci go brakuje. Jak bardzo chciałabyś siedzieć teraz w jego objęciach. To dziwne, że można pokochać kogoś tak mocno. Pokochać...?Tak.
Od tego to zależy. To miłość sprawia, że tak usilnie dążymy do celu. 
Tylko miłość sprawia, że zrobimy dla kogoś wszystko. 


Jednak co w momencie, gdy coś was dzieli? 
Próbujecie to przezwyciężyć. Ominąć. 
Nie zawsze jest to możliwe, a czasami potrzeba po prostu więcej czasu. 
Kilometry, ludzie, praca...
Wszystko od siebie dzieli, jedno mniej drugie bardziej. 


Przecież patrzycie na to samo niebo, te same gwiazdy, oddychacie tym samym powietrzem. To czemu nadal czujesz, że powinnaś być tam, obok niego?
Chciałabyś zbierać wszystkie wspólne wspomnienia, aby mieć ich jak najwięcej na te długie samotne wieczory. Abyś później w chłodną noc nie wyobrażała sobie co by było gdyby, tylko mogła śmiało powiedzieć " tak było". Byś wstając przypominała sobie jak wstawałaś obok niego, a zasypiając myślała o tym jak usypiałaś przy nim. Żeby gdy będziesz słuchać swoich ulubionych piosenek widziała wspólne koncerty. 


Już nie płaczesz. Wychodzisz na balkon zaciągasz się zapachem nocy i wydychasz nie potrzebny dwutlenek węgla. 
W tle słyszysz jakąś smutną piosenkę a za barierką widzisz spadające krople wody. 
Niebo płacze.
To smutne. 
Żyjemy w mieście duchów i nawiedzonej miłości. 

15 sierpnia 2016

Today will live forever in the memory of tomorrow

Są chwile w życiu, których nie da się zapomnieć. Czasem dobre, a czasem okropne, jednak tak samo siedzą w pamięci. Próbujesz o nich nie myśleć i czasem nawet Ci się udaję, ale nadchodzi wieczór, siedzisz sam w oknie i jakby automatycznie wszystko wraca. 
Zastanawiasz się, co by było gdyby... Ale pamiętasz, że nie masz wpływu na przeszłość. To smutne. 
Dopiero po czasie dostrzegamy swoje błędy. Przypominamy sobie sytuacje w których byliśmy przekonani, że to czyjaś wina, a teraz? Teraz widzimy swój udział. Tylko co możemy zrobić?
Zupełnie nic.
To jest chyba najgorsze. Ta obezwładniająca niemoc. 
Przecież nie cofniemy czasu. Można powiedzieć przepraszam, ale to działa jak plaster. Nie sklei rany, tylko ją przykryje.

A co gdy przypominają nam się te dobre i przyjemne rzeczy? 
W sumie to " przyjemne" bo i tak czujemy jakiś dziwny i nieokreślony smutek z nimi związany. 
Czyli wychodzi na to, że nawet te pozytywne wspomnienia nie są do końca miłe.
Często gdy patrzymy na stare zdjęcia zbiera nam się na płacz. To normalne. Po prostu wiemy, że już to nie wróci. Tak samo jak moment w którym przeglądałam stare zdjęcia mojego ojca. Płakałam, bo wiem, że czas wciąż płynie i jak bardzo bym nie chciała kiedyś ludzie których kocham odejdą. 

Dzisiaj też jest wspomnieniem.
 Więc jeśli chcesz wspominać więcej tych względnie dobrych rzeczy to zadbaj o to już teraz.
Bądź lepszy.
Rób to co kochasz.
Może za rok spojrzysz na swoje zdjęcia i pomyślisz, że jesteś dumny ze swoich osiągnięć. 

Zaakceptuj swoją przeszłość, bo tylko wtedy będziesz cieszyć się teraźniejszością. 
Tylko wtedy będziesz zdolny do miłości. 

05 sierpnia 2016

Woodstock 2016

Już od kilku lat chciałam pojechać na woodstock. Chociaż zdecydowanie byłam na to za młoda. Teraz widzę, że bym się tam zwyczajnie nie odnalazła, a nawet mogłabym zapamiętać to jako coś mocno średniego. 
Jednak w tym roku zupełnie przypadkiem się tam znalazłam. 
Wszystko przez mojego brata, który dyskretnie mówił mi, że powinnam z nim jechać. No i stało się. Pojechałam.
Nikt nie spodziewał się tego co przyniósł ten wyjazd.
Na początku byłam dosyć sceptycznie nastawiona. Sama jazda pociągiem z plecakiem przez tyle godzin powodowała u mnie mieszane uczucia. Dlatego mieliśmy jechać tylko na dwa dni. Nie przypuszczałam, że będę chciała zostać. 

Moje obawy okazały się jednak nieuzasadnione. Wszystko było idealne. Gdy weszłam do pociągu i zobaczyłam te wszystkie osoby doznałam lekkiego szoku. To był jednak przedsmak tego co miałam zobaczyć za kilka godzin.

Gdy przyjechaliśmy na miejsce byłam zaskoczona życzliwością innych ludzi. To było bardzo miłe przeżycie. Nikt nikogo nie oceniał, jeśli ktoś potrzebował pomocy -otrzymywał ją. 
Jednak dopiero po zachodzie słońca to miejsce pokazało swój prawdziwy urok. 
 Ciągłe koncerty, tłumy ludzi i ta cała swoboda sprawiała, że czułam się wolna.

Grało dużo świetnych zespołów. Przede wszystkim:
Bring Me The Horizon
Molotov
Luxtorpeda
Łzy

Poznałam tyle wspaniałych ludzi, że sama się sobie dziwię. Zwykle nie jestem tak ufną osobą. A tu nagle zupełnie obcym ludziom zaczęłam się zwierzać. Nie każdemu, ale kilku na pewno. 
Nie miałam pojęcia, że jadę spotkać miłość.

Tak więc był to jeden z najlepszych wyjazdów w moim życiu. Robiłam co chciałam, mogłam wrócić kiedy mi się to podobało do namiotu, iść na koncert, śpiewać, tańczyć itd. 
Mogłam wszystko.
Nikt nie oceniał, nikt nie zabraniał.
Mam nadzieję wrócić tam za rok i bawić się jeszcze lepiej niż wtedy.

Lubisz takie klimaty?
To zdecydowanie miejsce dla Ciebie!
Może spotkamy się tam w 2017 roku.
Do zobaczenia! 

Wszystkie zdjęcia zostały wykonane przez mojego brata. Jeśli Wam się spodobają to zapraszam na jego fb i instagrama.

~https://www.facebook.com/robert.tarczynski
~https://www.instagram.com/kretos101/



























27 lipca 2016

"Happy music for sad people"

Ostatnio wiele osób zadało mi kilka podobnych pytań:
 " Czego słuchasz?"
"Jakie piosenki umieściłaś w ostatniej playliście na blogu?"
" Masz ulubiony rodzaj muzyki?"
itp.
Wszystkie można sprowadzić tak na prawdę do jednego.
"Jakiej muzyki słucham?" 

Moja historia z muzyką zaczęła się od razu po urodzeniu. Miałam to szczęście wychowywać się w tzw. muzykalnej rodzinie. Każdy na czymś gra, śpiewa lub tańczy. Może z wyjątkiem mojej mamy. 
W każdym bądź razie od dziecka chcąc nie chcąc byłam w to zamieszana. 
Oczywiście na początku były to zespoły pokroju Arki Noego, jednak bardzo szybko zmieniły się na Nirvanę, Dżem, Red Hot Chilli Peppers, Łzy etc. 

Muszę przyznać, że trochę się naszukałam aby znaleźć ten "mój" styl muzyczny. Przekopałam tonę internetu i stałam na wielu koncertach, aby zorientować się co tak na prawdę mi się podoba. 

Tak więc od mniej więcej dwóch lat siedzę w swoim własnym świecie. Bardzo się cieszę, że to właśnie takiej muzyki słucham. 
Gdy natknęłam się na mój ukochany zespół "The Neighbourhood" byłam mile zaskoczona, ale nie do końca przekonana czy to na pewno "ten jedyny".
W tym momencie nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez niego.

A co z resztą skoro na moim blogu nie lecą wyłącznie ich piosenki?

Generalnie to nie mam więcej takich zespołów, których mogłabym słuchać cały czas. Raczej są to pojedyncze utwory. 
Dlatego stwierdziłam, że zrobię nową zakładkę w którą klikając będziecie mogli przejść do playlisty. Znajdują się na niej wszystkie piosenki wykorzystywane prze ze mnie na blogu.

Jeśli miałabym określić jakiej muzyki słucham, to chyba najtrafniejszym określeniem byłby indie rock i indie pop, a także  amerykańskiego hip-hop. Oczywiście słucham też innych rodzai, ale zdecydowanie mniej i nie jestem ich aż taką fanką.


19 lipca 2016

daydream

Ostatnio często rysuję rzeczy związane z kosmosem. Gwiazdy, planety, słońca, księżyce itp. Pewnie wiele razy widzieliście takie rysunki na tumblr'ach, ale czy zastanawialiście się nad tym co dokładnie znaczą?


Nikt zwykle nie siedzi godzinami przed  szkicami i nie myśli o metaforze którą jest rysunek. Jednak chyba postanowiłam zerwać z tą regułą i własnie tak zrobiłam. Usiadłam i patrzyłam na moją pomalowaną ścianę. 
Najpierw stwierdziłam, że muszę wyglądać co najmniej śmiesznie. Jednak z każdą chwilą ta myśl przestawała być przodującą. Zaczęłam skupiać się na szczegółach. Na liniach tworzących rysunki i napisy. 
Pomyślałam, że tak na prawdę to nic nie znaczą, bo przecież są miliony takich szkiców, jednak gdy chciałam je zmazać to zrobiło mi się przykro. Przypomniało mi się jak rysowałam po ścianach jak byłam dzieckiem.
Dlatego wróciłam na swoje miejsce. I nagle pojawiła mi się pewna myśl. Przecież ja ciągle rysuję galaktykę. 


Galaktyka oznacza coś nieosiągalnego i odległego, jednak znalazłam pewną zależność, powiązanie.
Czy zastanawiałeś się kiedyś gdzie jest koniec kosmosu? Podobno go nie ma. Jest to coś tak ogromnego, że aż nieograniczonego. 


Teraz spójrzcie na to co pomyślałam jako pierwsze. " Głupio wyglądam". To chyba jedna z bardziej pustych myśli. Tak przyziemna i głupia, ale tak na prawdę każdy ją kiedyś miał.
Zbyt często patrzymy na drobne rzeczy- problemy pierwszego świata. 

Siedzimy zamknięci w życiu jak w klatce. Tylko , że ono nią nie jest. Jest czymś więcej. To tysiące możliwości, wybory, decyzje i konsekwencje. Możemy tyle osiągnąć, że nie mieści nam się to często w głowie. 
Jest jedna rzecz która nam to uniemożliwia. Dokładniej jest to czynność, a mianowicie skupianie się na przeszłości i myślenie tylko o tym co możemy "dotknąć" . Nieba nie dotkniesz, ani kosmosu. Jednak widzisz go na co dzień. 
Ludzie myślą zbyt szablonowo. 


Trzeba popatrzeć " w kosmos" i zobaczyć ile jest możliwości. 
Gdy myślimy tak ja na początku to tak jakbyśmy nie znali swojego kosmosu.
Każdy z nas ma swoją własną galaktykę. W niej jest wszystko o czym myślimy, od niej zależą nasze wybory. Możesz ją znać i wiedzieć gdzie jest bezpiecznie i mieć nieskończenie wiele możliwości w życiu. Wtedy każda myśl, każde wspomnienie jest jak gwiazda, która zawsze Ci towarzyszy. 


Jednak gdy nie potrafisz wyjść z szablonu rzeczywistości to nie będziesz umiał jej odkryć. Zostaniesz na jednej "planecie", a w dodatku tej na której się "urodziłeś". 


Dlatego moim zdaniem powinniśmy pamiętać,że wszystko co zrobimy pociągnie za sobą konsekwencje, a to co wydaje się tylko białe tak na prawdę takie nie jest. Naucz się postrzegać świat tak, jakbyś dopiero go poznawał. Przecież to, że ktoś Ci powiedział, że coś jakieś jest nie musi być prawdą. Nie wszystko jest tym czym się zdaje być. 


Umysł tak jak kosmos jest nieograniczony. Ma wiele "zakamarków" i tak na prawdę nie znamy jego pełnych możliwości tak jak nie znamy końca kosmosu. 













18 lipca 2016

Everything is blue



Cause I’m telling you you’re all I need
I promise you you’re all I see
Cause I’m telling you you’re all I need
I’ll never leave



So you can drag me through Hell
If it meant I could hold your hand
I will follow you cause I’m under your spell
And you can throw me to the flames
I will follow you, I will follow you



 Ask me what I'm thinking about
I'll tell you that I'm thinking about
Whatever you're thinking about
Tell me something that I'll forget
But you might have to tell me again
It's crazy what you do for a friend



'Cause it's too cold
For you here and now
So let me hold
Both your hands in the holes of my sweater



 And if you're still bleeding, you're the lucky ones,
'cause most of our feelings, they are dead and they are gone.
We're setting fire to our insides for fun,
'collecting pictures from the flood that wrecked our home,
it was a flood that wrecked this.



Kiss me hard before you go
Sum­mer­time sad­ness
I just wan­ted you to know
That baby you’re the best

 ***