11 grudnia 2016

No, I just wanna hold ya

Zastanawiam się coraz częściej w jakim gównie żyjemy. 
Poznajesz kogoś, zakochujesz się, a potem? Potem są nieprzespane noce, opuchnięte oczy od płaczu i ogromny ból.
Nie rozumiem. 
Czy to takie trudne kochać?
Dlaczego to własnie takie osoby najbardziej ranią? 

Historia jak z bajki. Dwoje ludzi, ogromne uczucie i wiara w siebie oraz w związek. Nikt nie jest w stanie im przeszkodzić. To naprawę piękne.
Mija czas, a w ich relacji coś się zmienia. 
Ktoś czasem powie o parę słów za dużo, czasem się rozpłacze. 

Miłość boli. 
Boli nie dlatego, że jest zła. Jest tak, ponieważ chcesz żeby było idealnie, a nie zawsze tak jest.
Najlepiej być blisko siebie, móc się często spotykać, wszystko wyjaśniać. Tylko co, gdy dzieli was 400 kilometrów? 

To straszne, że przez odległość zmienia się uczucie. Chciałabym wrócić do wakacji. Móc być cały czas nad morzem, nie przejmując się ocenami, czy wyrabianiem się ze wszystkim. 
Niestety nie mogę. 
Boli mnie, jak widzę te wszystkie szczęśliwe pary, chodzące po ulicach w tej świątecznej aurze. Stoję sama i myślę, czemu go nie ma obok. On pewnie zastanawia się dokładnie nad tym samym...
 Cóż, wiedzieliśmy na co się piszemy.

Coś zabija mnie od środka, gdy rozłączmy się bez słowa. Kiedyś jeszcze przynajmniej mówiliśmy o miłości, a nie o problemach i żalach. 
Patrzę na moich dziadków i robi mi się jeszcze gorzej. Tyle lat u boku jednaj osoby. Przeszli przez wszystko i chociaż wielokrotnie byli na skraju nadal się kochają. 
Chciałabym mieć taką pewność.

Ile osób żyje w związku na odległość w dwóch różnych krajach? Tyle par daje radę, to czemu my mamy problem z połową kraju? Czy na prawdę te 4 godziny drogi są silniejsze, niż uczucie którym siebie darzymy?
To chyba nie tak wiele. Zwykle tyle spędzasz przed komputerem, albo telewizorem. To tyle co od pobudki do szkoły do południa. Jak tak na to patrzę, wydaje mi się to chwilką. 

Tyle planów, obietnic, rozmów. 
Rozwiązanych sporów, kłótni i pogodzeń.
Tyle miłości, a zarówno cierpienia.

Mimo wszystko nadal kocham. Nadal próbuję i walczę. 
Nie mogę dopuścić do rozpadu czegoś tak wyjątkowego. 
Nie ważne co zrobi, wiem, że i tak zawsze będę kochać i próbować zrozumieć.
Bo na tym to chyba polega. 
Na wsparciu.

  Miłość jest jak kwiaty. 
Żeby były zawsze piękne trzeba je regularnie odświeżać i o nie dbać. Jeśli się tego nie robi to więdną. Można też kupić sztuczne.Bez zapachu i wyrazu, ale takie same przez całe życie. 

Chyba jednak wolę się pomęczyć z pielęgnacją.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz