29 listopada 2016

Everybody hurts sometimes

Każdy rani.
Nie ważne, czy kogoś kochasz, czy nienawidzisz.

Czasami ponoszą nas emocje. Mówimy coś czego wolelibyśmy nigdy nie wypuścić z ust. Każdego boli co innego. W idealnym świecie, każdy wiedziałby czego nie mówić, albo jak mówić aby nie ranić. 
Niestety świat nie jest idealny.
Najbardziej boli, gdy usłyszy się coś takiego od osoby, która teoretycznie powinna wiedzieć co nas dotknie. Od kogoś kogo kochamy i cenimy. 
Często ktoś taki na prawdę mówi to w nerwach, albo po prostu źle dobiera słowa. 
Tylko to nie zmienia faktu, że słowa już zostały wypowiedziane, a każde słowo po wyjściu z ust żyje już swoim życiem. 

Dla mnie ranienie słowem jest najgorszym rodzajem zadawania bólu. Można zdruzgotać czyjąś samoocenę, poglądy, a nawet postrzeganie najbliższych. 
Mocno niesprawiedliwe zagranie. 
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że często mówię równie bolesne rzeczy, jednak staram się tego unikać. Nie chcę ranić najważniejszych dla mnie ludzi. 

Niekiedy skupiamy się tak bardzo na naszych "słabych punktach", że nie widzimy ich u innych. Wtedy bezmyślnie zadajemy ciosy i często nawet po fakcie nie dociera do nas co zrobiliśmy. Wyłączamy w sobie możliwość empatii.

Druga sytuacja jest odwrotnością powyższej. 
Tak dobrze znamy słabości innych, że wykorzystujemy je na każdym kroku. 
A my?
Zapominamy, że można nas zranić. 
Albo, może bardziej udajemy,że jesteśmy kuloodporni?
Nie jesteśmy i mamy do tego prawo. 

Dlatego uważam, że jeśli nam na kimś zależy, to powinniśmy otwarcie mówić o tym co nas boli. 
Wtedy nie popadniemy w skrajność i będziemy mieli świadomość tego co rani drugą stronę.
A jeśli ta osoba nadal nie szanuje naszych "pięt Achillesowych" ?

To znaczy, że nie jesteśmy dla niej tak ważni jak ona dla nas.



1 komentarz:

  1. Super blog, staraj się dziewczyno to z taką głową daleko zajdziesz.

    OdpowiedzUsuń