Czasami są chwile w których zawala Ci się cały świat. Jeden człowiek, jedna wiadomość... Nagle w dosłownie jednej sekundzie obrywa Ci się podłoga pod nogami. Nie wiesz co się dzieje... Zadajesz sobie pytanie "dlaczego?". To boli... Gdy odchodzi osoba która była dla Ciebie wszystkim, to czujesz jakby ktoś uderzył Cię w gardło i odciął dopływ powietrza. Nagle wszystko co kiedyś było piękne, kolorowe i cudowne, staje się szare.
Nie wiesz co powiedzieć. Możesz tylko siedzieć i płakać. Każda rzecz, każdy mebel, zdjęcie, piosenka, film zapach kojarzy Ci się z tą osobą. I ta straszna świadomość, że było dobrze. Nie wierzysz w to co się stało.
Ale to prawda. Musisz jechać na policję. Musisz zmierzyć się z wzrokiem ludzi w szkole. Ale Ty nadal nie wierzysz. Dostajesz znaki od Niego i coraz mocniej czujesz, że nadal obok jest.
Raz normalnie możesz oddychać i się śmiać, a czasem zaczynasz płakać i nie możesz nic zrobić. Nie radzisz sobie. To normalne. Jednak ból który czujesz,nie daje Ci myśleć. Pomaga Ci tylko nikotyna i przyjaciel. Chociaż wiesz, że zawsze Cię przytuli to wiesz też, że nie jest to to samo uczucie co z Twoim skarbem. Kochasz go nadal, ale przecież nie możesz nic zrobić... Już jest za późno...
Proszę wszystkich którzy czytają mojego bloga, aby nawet jeśli tego nigdy nie robią, pomodlili się za Michała. ...Teraz nie pomogą Mu te wszystkie znicze na fb. Jedyne co możecie zrobić to się pomodlić.I nie pytajcie ciągle mnie i Dominiki jak się czujemy.Bo chyba jest to dość jasne... Nie no jest świetnie.. Nigdy się lepiej nie czułyśmy..Taa.. właśnie. Dziękuję....
Zawsze będziemy o Tobie Skarbie pamiętać. Byłeś wspaniałą osobą.Przepraszam za wszystko .... Kocham Cię
https://www.youtube.com/watch?v=KHB3M6i12kc
https://www.youtube.com/watch?v=qaiS78I4zqc
https://www.youtube.com/watch?v=5eFdt6Y_34E
28 listopada 2015
23 listopada 2015
R.I.P. 2 My Youth
"And you could call this the funeral
I'm just telling the truth
And you can play this at my funeral
Wrap me up in Chanel inside my coffin
Might go to Hell and there ain't no stopping
Might be a sinner and I might be a saint
I'd like to be proud, but somehow I'm ashamed
Sweet little baby in a world full of pain
I gotta be honest, I don't know if I could take it
Everybody's talking, but what's anybody saying?
Mama said if I really want to, then I can change, yeah yeah
R.I.P. to my youth
If you really listen, then this is to you
Mama, there is only so much I can do
Except for you to witness, for to worship me too"
~Jesse Rutherford
22 listopada 2015
Xmas,gingerbread & Horrors ft.RudaOptymistka
Zapraszam dzisiaj na dość nietypowy post. Dlaczego nietypowy? Ponieważ napiszemy go razem z Zuzią. Tak więc plan na dziś to upiec pierniczki, ozdobić je i obejrzeć jakiś horror. Może nie są to współgrające ze sobą rzeczy, ale nie byłybyśmy sobą gdybyśmy robiły wszystko normalnie.
Będziemy pisać na zmianę, żebyście mogli zobaczyć jaki każda z nas ma swój sposób pisania.
Pierwszy raz robię coś takiego, ale pomysł Vervi bardzo mi się spodobał i myślę, że wykorzystam go też na swoim blogu.
Tak jak już wiecie planujemy zrobić dzisiaj pierniczki- Vervi sprawiła mi ogromną radość, ponieważ uwielbiam to robić i uwielbiam dekorować wszelkie wypieki. Mamy do dyspozycji ogrom posypek, mas cukrowych, barwników i innych dekoracji. Nie pozostaje nam nic innego jak zacząć. /Zuzia
Na początku odmierzyłyśmy odpowiednie ilości składników, a gdy wszystko było przyszykowane zaczęłyśmy je mieszać. Przepis który wybrałyśmy jest bardzo prosty i podam go na dole. Najpierw w garnku na małym ogniu wymieszałyśmy miód, masło i przyprawy. W tym samym czasie wsypałyśmy mąkę, sodę oczyszczoną i cukier.Gdy nasza mieszanka przypraw miodu i masła była gotowa i ostudzona zmieszałyśmy ją z resztą i wsadziłyśmy do lodówki. Teraz musimy poczekać około godziny. / Vervi
Dekorowanie pierniczków wymagało dużej cierpliwości i kreatywności. Po 10 minutach cała kuchnia była w lukrze i posypkach. Oczywiście ja jednocześnie jadłam i ozdabiałam, bo zawsze muszę spróbować to co akurat wsypuję/wlewam/dodaję. Moje pierniczki wyszły wyjątkowe oryginalnie i kolorowo. W przeciwieństwie do Vervi nie robię tego dokładnie i starannie, ale na żywioł. Chyba lubię czasami być spontaniczna.
W czasie dekorowania słuchałyśmy muzyki i piłyśmy herbatkę - uwielbiam takie spędzanie czasu. Ma się wtedy wrażenie, że nie ma się żadnych obowiązków, a czas się zatrzymuje. Mimo, że mamy dopiero listopad to ja dzisiaj w 100% poczułam tegoroczne Święta. Myślałam już o tym jakie prezenty kupię bliskim i jak ozdobię pokój. Magiczne uczucie.
W czasie gdy czekałyśmy na ciasto zaczęłyśmy oglądać horror/komedię ,,Dziecko z piekła rodem''.
Zaczął się dość ciekawie... /Zuzia
Gdy wszystko było już gotowe, mogłyśmy zabrać się za dekorowanie. Miałyśmy cały arsenał barwników, kremów, lukrów i posypek, więc nasze wypieki po jakimś czasie stały się jedną wielką tęczą. Jako perfekcjonistka stawiałam na dokładność, ale szczerze mówiąc nie zawsze to wychodziło. Zuzia za to zrobiła coś czego nie potrafię, czyli poszła na żywioł. Bardzo podobało mi się jak nie przejmuje się tym gdy coś jej nie wyszło. Najwięcej zabawy miałyśmy w momencie, gdy dosłownie zalałyśmy ciastko lukrem, lub po prostu skapnął nam na nie. W pewnym momencie stwierdziłyśmy, że wygląda to tak teledysk Miley Cyrus Dooo it! i od tego czasu był to chyba najczęściej powtarzany tekst.
Efekt końcowy jest oszałamiający, pomijając fakt, że trzy partię ciastek spaliłam ( no bo jakże by inaczej XD ) wyszły na prawdę dobre.
Oprócz robienia pierniczków, rozmawiałyśmy o świętach i prezentach, a także słuchałyśmy świątecznych piosenek. Gdybym nie wiedziała, że mamy listopad to pewnie byłabym przekonana że na następny dzień są święta. Było na prawdę cudownie, a całość dopełniała świeczka zapachowa o zapachu cynamonu, jabłek i wanilii. /Vervi
Przepis na pierniczki znajdziecie tutaj --> http://kuchniadziecka.blogspot.com/2010/12/pierniczki-najprostsze-z-prostych.html
Instagram Zuzi -->https://www.instagram.com/xxpatoraxx/
i Jej blog --> http://rudaoptymistka.blogspot.com/
I oczywiście piosenki które dzisiaj męczyłyśmy :
Oto parę zdjęć z dzisiaj
20 listopada 2015
#TriptoBerlin
Przed czytaniem włącz piosenkę <3 https://www.youtube.com/watch?v=vKH-rcO6PA8
Od dłuższego czasu czekałam na ich koncert i w końcu był! Najlepszy zespół świata wystąpił w Berlinie.
The Neighbourhood <3
Mniej więcej dwa lata temu poznałam ten zespół. Na początku znałam tylko jedną piosenkę, ale z czasem zaczęłam ich bardziej słuchać. Pod koniec 2014 roku grali w Polsce, a ja przegapiłam ich koncert i w dodatku zorientowałam się o tym dzień później :'). W każdym razie było to moje marzenie i rodzice obiecali, że pojadę na następny. Czekałam i czekałam, ale wszystkie były tylko w Stanach, a wiadomo, bilety nie są wcale takie tanie. Aż jakieś dwa, może trzy mieniące temu zobaczyłam, że ruszyli w trasę koncertową i że będą w Londynie, Amsterdamie i Berlinie. Od razu powiedziałam to tacie i kupiliśmy bilety. Zostało i wtedy już tylko czekać.
Wyjechaliśmy w niedzielę około 6-7 rano i obraliśmy kierunek- Berlin. Na miejscu byliśmy dopiero około 14, więc zdążyliśmy zameldować się w hotelu i iść na miasto. Tego dnia pogoda nam nie dopisała, ponieważ ciągle padał deszcz i po dwóch godzinach chodzenia nawet moja kurtka ( która chyba nigdy nie przemięka) stała się jedną wielką gąbką :'). Wróciliśmy do hotelu i wysuszyliśmy, aby po paru godzinach wyjechać na miasto. W Niemczech jest zwyczaj, że w niedzielę wszystko, albo zdecydowana większość sklepów jest zamknięta, nie mówiąc już o galeriach. Dlatego był to bardziej spacer w deszczu. Zjedliśmy ich tradycyjne kiełbaski i wróciliśmy do "domu". Następnego dnia poszliśmy na śniadanie, a potem pojechaliśmy na zakupy. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie kupiła chociaż paru rzeczy. Tym razem poszłam do PRIMARK'a. Następnie metrem udaliśmy się do sklepu dla plastyków, gdzie znalazłam piękne małe koperty ( tak uwielbiam takie urocze rzeczy). Wróciliśmy pod Berliner Fernsehturm i poszliśmy na kawę do Starbucks'a, gdzie kupiłam kubek termiczny i pyszną pierniczkową latte. Wracając do hotelu wstąpiłam do sklepu indyjskiego, gdzie kupiłam łapacz snów o którym marzyłam w pięknym różowym kolorze. Gdy byliśmy już w pokoju od razu zajęłam łazienkę i naszykowałam się na najważniejszy punkt programu.Założyłam czarne rurki z wysokim stanem, T-shirt z zary w kolorze burgundowym i wyprostowałam włosy, a wszystko podkreśliłam mocnym makijażem i ustami tego samego koloru co bluzka. Około 18:30 byłam gotowa, więc poszliśmy na metro i pojechaliśmy do klubu.
Gdy dotarłam na miejsce od razu spodobał mi się budynek w którym znajdował się klub. Stara stacja, lub coś w tym stylu, w każdym razie był ceglany i w stylu retro. Weszłam do środka i zostałam oznaczona jako niepełnoletnia, chociaż w pierwszej chwili nie byli tego pewni XD Na początku występowali jacyś raperzy z Californii i chociaż koncert miał zacząć o 20 to na scenę weszli dopiero o 21. Oczywiście wszyscy zaczęli się drzeć i wgl, le jeśli mam być szczera to byłam bliska łez. Uwielbiam Jesse'ego i w końcu zobaczyłam go na żywo. Jednak zdjęcia to zupełnie co innego. Nigdy nie byłam chyba tak wielką fanką kogokolwiek. Zaczęli grać, ale w pewnym momencie Jesse stwierdził " Sorry, I fucked it up" ( bosz kocham go za to <3 ;') ) i musieli zacząć piosenkę od początku. Każda piosenka była przepełniona emocjami i była zagrana w bardzo wyjątkowy sposób. Właśnie to jest jedną z wielu zalet (?) koncertów, że można śpiewać z ulubionym zespołem czy wokalistą. Jest to coś na prawdę wyjątkowego, ponieważ czujemy jakbyśmy byli ich jeszcze bliżej. Dlatego cała sala śpiewała, machała rękoma i skakała przy szybszych utworach. Było na prawdę cudownie! Zdecydowane był to najlepszy koncert w moim życiu.
Następnego dnia poszliśmy jeszcze na miasto i około 12 wyjechaliśmy. W Łodzi byłam po 20 i zdążyłam jeszcze porozmawiać z Michałem i poszłam spać.
W co zaopatrzyłam się w Berlinie? Na pewno w nową czarną bluzkę z Primark'a, łapacz snów, kubek termiczny Starbucks'a, papier do pakowania prezentów ( różowy w białe kropki <3 ), kosmetyczkę, puchatą kulkę do torby, sztuczne rzęsy. Kupiłam też parę butelek wody, ponieważ znalazłam wodę o smaku jagód, albo borówek, tego nadal nie jestem pewna. To jest jedyna woda, która ma tak intensywny smak. Dlatego kupiłam jeszcze wiśnię i brzoskwinię którą już wypiłam oraz kiwi. Oprócz tego kupiłam prezenty dla Zuzi i Michała. Tzn pierniczki w kształcie serca z napisem księżniczka, oraz książę po niemiecku. Znalazłam też już coraz gorzej dostępną u nas HubbeBubbe owoce leśne i cukierki o smaku arbuza.
Instagram Jesse'ego --->https://www.instagram.com/jesserutherfordthenbhd/
Od dłuższego czasu czekałam na ich koncert i w końcu był! Najlepszy zespół świata wystąpił w Berlinie.
The Neighbourhood <3
Mniej więcej dwa lata temu poznałam ten zespół. Na początku znałam tylko jedną piosenkę, ale z czasem zaczęłam ich bardziej słuchać. Pod koniec 2014 roku grali w Polsce, a ja przegapiłam ich koncert i w dodatku zorientowałam się o tym dzień później :'). W każdym razie było to moje marzenie i rodzice obiecali, że pojadę na następny. Czekałam i czekałam, ale wszystkie były tylko w Stanach, a wiadomo, bilety nie są wcale takie tanie. Aż jakieś dwa, może trzy mieniące temu zobaczyłam, że ruszyli w trasę koncertową i że będą w Londynie, Amsterdamie i Berlinie. Od razu powiedziałam to tacie i kupiliśmy bilety. Zostało i wtedy już tylko czekać.
Wyjechaliśmy w niedzielę około 6-7 rano i obraliśmy kierunek- Berlin. Na miejscu byliśmy dopiero około 14, więc zdążyliśmy zameldować się w hotelu i iść na miasto. Tego dnia pogoda nam nie dopisała, ponieważ ciągle padał deszcz i po dwóch godzinach chodzenia nawet moja kurtka ( która chyba nigdy nie przemięka) stała się jedną wielką gąbką :'). Wróciliśmy do hotelu i wysuszyliśmy, aby po paru godzinach wyjechać na miasto. W Niemczech jest zwyczaj, że w niedzielę wszystko, albo zdecydowana większość sklepów jest zamknięta, nie mówiąc już o galeriach. Dlatego był to bardziej spacer w deszczu. Zjedliśmy ich tradycyjne kiełbaski i wróciliśmy do "domu". Następnego dnia poszliśmy na śniadanie, a potem pojechaliśmy na zakupy. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie kupiła chociaż paru rzeczy. Tym razem poszłam do PRIMARK'a. Następnie metrem udaliśmy się do sklepu dla plastyków, gdzie znalazłam piękne małe koperty ( tak uwielbiam takie urocze rzeczy). Wróciliśmy pod Berliner Fernsehturm i poszliśmy na kawę do Starbucks'a, gdzie kupiłam kubek termiczny i pyszną pierniczkową latte. Wracając do hotelu wstąpiłam do sklepu indyjskiego, gdzie kupiłam łapacz snów o którym marzyłam w pięknym różowym kolorze. Gdy byliśmy już w pokoju od razu zajęłam łazienkę i naszykowałam się na najważniejszy punkt programu.Założyłam czarne rurki z wysokim stanem, T-shirt z zary w kolorze burgundowym i wyprostowałam włosy, a wszystko podkreśliłam mocnym makijażem i ustami tego samego koloru co bluzka. Około 18:30 byłam gotowa, więc poszliśmy na metro i pojechaliśmy do klubu.
Gdy dotarłam na miejsce od razu spodobał mi się budynek w którym znajdował się klub. Stara stacja, lub coś w tym stylu, w każdym razie był ceglany i w stylu retro. Weszłam do środka i zostałam oznaczona jako niepełnoletnia, chociaż w pierwszej chwili nie byli tego pewni XD Na początku występowali jacyś raperzy z Californii i chociaż koncert miał zacząć o 20 to na scenę weszli dopiero o 21. Oczywiście wszyscy zaczęli się drzeć i wgl, le jeśli mam być szczera to byłam bliska łez. Uwielbiam Jesse'ego i w końcu zobaczyłam go na żywo. Jednak zdjęcia to zupełnie co innego. Nigdy nie byłam chyba tak wielką fanką kogokolwiek. Zaczęli grać, ale w pewnym momencie Jesse stwierdził " Sorry, I fucked it up" ( bosz kocham go za to <3 ;') ) i musieli zacząć piosenkę od początku. Każda piosenka była przepełniona emocjami i była zagrana w bardzo wyjątkowy sposób. Właśnie to jest jedną z wielu zalet (?) koncertów, że można śpiewać z ulubionym zespołem czy wokalistą. Jest to coś na prawdę wyjątkowego, ponieważ czujemy jakbyśmy byli ich jeszcze bliżej. Dlatego cała sala śpiewała, machała rękoma i skakała przy szybszych utworach. Było na prawdę cudownie! Zdecydowane był to najlepszy koncert w moim życiu.
Następnego dnia poszliśmy jeszcze na miasto i około 12 wyjechaliśmy. W Łodzi byłam po 20 i zdążyłam jeszcze porozmawiać z Michałem i poszłam spać.
W co zaopatrzyłam się w Berlinie? Na pewno w nową czarną bluzkę z Primark'a, łapacz snów, kubek termiczny Starbucks'a, papier do pakowania prezentów ( różowy w białe kropki <3 ), kosmetyczkę, puchatą kulkę do torby, sztuczne rzęsy. Kupiłam też parę butelek wody, ponieważ znalazłam wodę o smaku jagód, albo borówek, tego nadal nie jestem pewna. To jest jedyna woda, która ma tak intensywny smak. Dlatego kupiłam jeszcze wiśnię i brzoskwinię którą już wypiłam oraz kiwi. Oprócz tego kupiłam prezenty dla Zuzi i Michała. Tzn pierniczki w kształcie serca z napisem księżniczka, oraz książę po niemiecku. Znalazłam też już coraz gorzej dostępną u nas HubbeBubbe owoce leśne i cukierki o smaku arbuza.
Instagram Jesse'ego --->https://www.instagram.com/jesserutherfordthenbhd/
01 listopada 2015
I get drunk on jealousy
Dawno, dawno temu żyła sobie dziewczyna. Nie była piękna, ale miała piękne serce. Pewnego dnia napisał do niej pewien chłopak. Nie miała zbyt wesołego życia, ale stwierdziła, że mu zaufa. Często pisali, on bardzo się o nią martwił, dlatego zaczął ją pilnować, aby niczego sobie nie robiła. Zaprzyjaźnili się.To było coś pięknego. Dziewczyna powiedziała wszystko swojej przyjaciółce, ale ona od razu powiedziała, że on ją kocha. Nie chciała jej wierzyć, bo przecież byli przyjaciółmi, ale parę tygodni później byli już kochającą się parą. Wielka miłość pomogła jej walczyć każdego dnia, może nie zawsze jej wychodziło ale przynajmniej bardzo się starała. Jednak on po pewnym czasie zaczął spędzać więcej czasu z przyjaciółką. Pękało jej serce, ale co mogła zrobić... Była strasznie zazdrosna. Po pewnym czasie stała się też podejrzliwa, przez co zaczęły się kłótnie. Dlaczego zachowywali się jak para? Czemu ta laska była taką suczą? Dlaczego świadomie niszczyła ich związek i nastawiała go przeciwko niej? Zaczęła mieć problemy, bo nie miała już tego wsparcia. Płakała i myślała ciągle czy są teraz razem i co robią. Nie muszę kończyć, bo wszyscy znamy tą historie... Rozstali się. Ale miłość przetrwała i rośnie od nowa ja ścięta róża, która powoli odrasta.
To przywiązanie, poczucie bezpieczeństwa, świadomość, że jesteśmy dla tej osoby najważniejsi i że ona jest tak samo ważna dla nas. Jest namiętna, ale też spokojna. Po prostu trwamy, ufamy i dobrze się czujemy przy sobie. Znamy się i nie musimy cały czas robić wszystkiego razem. Jedna osoba może się uczyć, druga czytać książkę, a i tak będą w jednym pokoju i będą szczęśliwi, że są razem.
Miłość. To najsilniejsze uczucie na świecie. Ratuje życia, tworzy nowe, pomaga w cierpieniu i daję nadzieję na kolejny dzień. Jest słodka i gorzka zarazem. Kochać, czyli nie zostawiać nawet gdy jest bardzo źle.
Jednak często temu uczuciu towarzyszy inne, zupełnie odmienne. Zazdrość. Tutaj nie można zbyt wiele powiedzieć. jest się cholernie zazdrosnym i tyle. Trzeba nauczyć się z tym walczyć. Jest to trudne, ale można.
W pewnym momencie zaczynasz podejrzewać taką osobę o wszystko i jest to coś strasznego. Cały czas myślisz czy nie jest z tą inną itd. Zabija Cię to od środka.
W tym momencie powinno się o tym powiedzieć i porozmawiać z tą osobą. Ona powinna zrobić wszystko, aby zmniejszyć powody do zazdrości. Np ograniczyć ilość spędzanego z kimś czasu ( jest to najczęstszy powód zazdrości). Wtedy Ty zaczynasz widzieć, że jesteś ważniejsza. Najgorsze jest to, że to negatywne uczucie najczęściej bardzo was od siebie odsuwa. Tak jak w historii powyżej, niszczy coś pięknego. Oczywiście tamta dziewczyna się zmieniła, ale nie tylko. Przede wszystkim chłopak zaczął ją inaczej traktować. I pokazał, że jest ważniejsza.
Według mnie nie ma miłości bez zazdrości, ale trzeba na to bardzo uważać. Bo cudowne jest gdy chłopak jest lekko zazdrosny o facetów z którymi dziewczyna przebywa, ponieważ pokazuję w ten sposób, że jest tylko jego i, że na tym mu zależy. Gorzej gdy przesadza. Niestety, gdy nie jest lekko zazdrosny, też nie jest dobrze... To tak jakby miał gdzieś to co ona robi i jakby mu na niej nie zależało. Trzeba znaleźć złoty środek.
Jeśli kogoś kochacie to nigdy nie pozwólcie mu odejść na zawsze. czasem fakt, te parę dni nie rozmawiania się przydają, ale w momencie gdy dziewczyna mówi , że to koniec, że ma wypierdalać z jej życia czy coś w tym stylu, to chłopak powinien ją przytulić i uspokoić. Niestety, ale dziewczyny często w ten sposób testują chłopaków, albo po prostu mówią to bez większej świadomości. Jesteśmy delikatne i na prawdę potrzebujemy kogoś kto nas przytrzyma gdy będziemy upadać.
Dlatego pamiętajcie, musicie panować nad zazdrością i nie rezygnować z miłości tylko walczyć!
Jeżeli macie jeszcze jakieś pomysły na posty to piszcie w kom :*
https://www.youtube.com/watch?v=B0dM1JxSJ5g
Come little children the time's come to play
Widzieliście cień w kącie pokoju? A może słyszeliście dziwne skrzypienie? Duchy? Może coś gorszego...Zwłaszcza, że było HALLOWEEN.....
Własnie na tym wyjątkowym dniu chciałabym się dzisiaj skupić. Praktycznie jedyny dzień w którym możesz spotkać na ulicy duchy, demony, zgniłe panny młode itp. Ludzie przebierają się za trupy( bo przecież duch też jest martwy), ponieważ według niektórych wierzeń duchy które tego dnia mogą być na Ziemi, uznają ich wtedy za jednych ze swoich. W ten sposób chcą uniknąć nawiedzania itp zdarzeń, które nie są zbyt komfortowe.
Moje Halloween tak jak już pisałam zaczęło się w sumie dzień wcześniej, ale cieszę się, że "świętowałam" przez dosłownie cały dzień XD No bo przecież od 00:00 do 00:00 :3
Gdy wróciłam wczoraj rano do domu, zasnęłam około 8 i spałam nie całe trzy godziny. Gdy się obudziłam zdałam sobie sprawę, że nie mam żadnego przebrania, dlatego zabrałam koszulę taty, która sięgała mi do połowy uda i założyłam czarne rajstopy. Mój wspaniałomyślny tatuś kupił mi trzy spreje do włosów w kolorze białym, który jak zauważyliście na zdjęciach, wyszedł bardziej jak fioletowy. Zrobiłam zwykłe smokey eye i domalowałam trupi uśmiech. Moją inspiracją był filmik Red Lipsick Monster ---> https://www.youtube.com/watch?v=tZLrzwvfLhw.
W każdym razie, ułożyłam moje fioletowe włosy i byłam gotowa. Z przyjaciółmi spotkałam się około 16 i poszliśmy na sesję. Było na prawdę świetnie i przysięgam, że czuliśmy jakby na prawdę był ktoś jeszcze... Przy samej sesji było dużo zabawy,ale gdy trzeba było wracać, zaczęliśmy się bać. Jeszcze więcej strachu najedliśmy się oglądając zdjęcia i zauważając dziwne smugi, lub cienie. Wzięliśmy wszystkie rzeczy i wróciliśmy po ciemku do Zuzi. Zdziwiłam się bo przygotowała tyle słodyczy, że nie daliśmy rady tego zjeść. Były, oczy żelki, czekoladki, strzykawki z "krwią" itp. Bawiliśmy się świetnie,ale najlepszym co zrobiliśmy tego dnia było chodzenie po mieszkaniach i zbieranie cukierków, albo pukanie do drzwi i uciekanie. Zuzia mieszka na osiedlu prywatnym, więc dużego wyboru nie było, ale mieliśmy tych parę budynków. Nawet nie wiem jak mam wam opisać ten dzień, ponieważ był tak spontaniczny i cudowny, że nie mam odpowiednich słów. Tak czy inaczej chciałabym podziękować Zuzi, Kubie i Klaudii za wspaniałe Halloween i piękne zdjęcia <3
Subskrybuj:
Posty (Atom)