Wstaję znowu przed świtem.
W pokoju jest chłodno, a mi wcale nie uśmiecha się plan wstania spod gorącej kołdry.
Zaczęło się na dobre....
Jesień.
Wychodzę z domu na autobus i nie do końca mam ochotę jechać na zajęcia. Jednak nie mam nic do gadania w tej kwestii.
Słońce wychodzi zza lekkiej porannej mgły, która spowija miasto. Dopiero teraz zauważyłam już dawno pożółkłe liście drzew.
I nagle nie wiem dlaczego uderza we mnie fala wspomnień. Przyszło do mnie to jak zwiewałam ze szkoły z przyjaciółką, jak śmiałyśmy się i jak testowałam moją głowę na imprezach. Pamiętam jak pojechałam z koleżanką na jej działkę. Byłyśmy nastawione na imprezę, więc zaopatrzyłyśmy się dosyć solidnie. Jeździłyśmy na jakimś motorku i leżałyśmy nad jeziorem.(Miałam nowe buty i strasznie mnie obcierały haha) W końcu poszłyśmy do jej koleżanki i siedziałyśmy z chłopakami w piwnicy przerobionej na "palarnie". Pamiętam, że miałyśmy daleko do jej domu, a wracałyśmy w nocy przez pola i las. Bardzo się bałyśmy. Chyba nie byłyśmy w najlepszym stanie. Pamiętam jak piłam litry kawy, jak czytałam piękne wiersze i jak miałam czas na długie zakupy. Jak pierwszy raz miałam zrobioną hybrydę. Przypominam sobie jak dostałam bilety na koncert TNBH i w jakiej euforii jechałam do Berlina na ich koncert , oraz to jak świetnie było na tej wycieczce. Nie zapomnę tego jak Jesse wyszedł na scenę i zobaczyłam go po raz pierwszy, ani tego, jak znalazłam łapacz snów, który skradł moje serce i wydałam na niego wielkie pieniądze.
(Jeśli ciekawi Cię o czym mówię to cały wyjazd masz opisany w poście #TriptoBerlin.)
Wróciły też te złe wspomnienia.
Pamiętam jak obsesyjnie się odchudzałam, oraz jak zakładałam spodnie 34 i czułam się grubasem i to jak miałam długie włosy, które wiecznie były za krótkie (oczywiście były bardzo długie, ale nie dla mnie). Pamiętam jak płakałam po nocach i jak bałam się zostać sama. Pamiętam jak złamało mi się serce w jednej sekundzie i jak ktoś pomógł mi je posklejać, aby ta właściwa osoba mogła w nim zamieszkać.
Jesień to ogólnie smutna pora. Ciągle pada, a my mamy ochotę tylko spać i płakać. To czas przemyśleń i wspomnień. Powietrze ma specyficzny zapach i już wiemy, że to już jest to. Zdajemy sobie sprawę z tego, że wakacje i luz zostały daleko za nami. Musimy się uczyć i cierpliwie znosić posępny klimat panujący w pracy i szkole.
To o czym Ci przed chwilą napisałam zostało gdzieś daleko za mną. Nie ciągnę tego za sobą, żyję tu i teraz. Oczywiście nie zapomniałam, ale nie chcę wracać do tych chwil zbyt często. To był bardzo trudny czas, który kosztował mnie zdrowie i nerwy.
Dlatego chcę powiedzieć Ci, abyś nie żył przeszłością bo strawi Cię jak płomienie.
Nawet się nie zorientujesz,kiedy przestaniesz istnieć.
Po prostu.